Obudził się z dziwnym ciężarem na klatce piersiowej. Spróbował podnieść głowę, bolała go niemiłosiernie. Odgarnął z czoła włosy i spróbował raz jeszcze. Udało się dopiero za trzecim razem.
- Willy? - zapytał zachrypniętym głosem, widząc na sobie jaskrawo-zieloną czuprynę. Chłopak wymamrotał coś sennie, zamlaskał parę razy i objął go ręką jeszcze mocniej. - Willy! - powiedział już głośniej, co wyraźnie poskutkowało.
- Co się dzieje? - spytał Smith nieprzytomnie, lekko unosząc głowę. Syknął i przyłożył dłoń do skroni. - Ale mnie głowa napierdala...
- Mnie też, nie martw się... - Tommy spróbował go z siebie zepchnąć.
- Auć, delikatniej proszę. - William podniósł się samodzielnie i oparł o krawędź autka, w którym najwyraźniej zasnęli. Tylko dlaczego razem? - Która godzina? - po przeszukaniu kieszeni nie znalazł telefonu, musiał go zostawić u Lucasa. Cóż, przynajmniej wiedział, że komórka jest bezpieczna. Matka by go zabiła za zgubienie kolejnego iPhone'a. Po szkole będzie musiał podejść do Hagrenay'a.
- Za pięć siódma. - o, czyli zdąży przed szkołą. - O której masz pierwszą lekcję?
- O ósmej, a po co ci to wiedzieć?
- W sumie to nie wiem, tak spytałem. - Tommy podrapał się po karku. - Ej, a tak właściwie... - zaczął po dłuższej chwili. - ...jak to się stało, że zasnęliśmy razem?
Willy uroczo się zarumienił i spuścił trochę głowę.
- Pojęcia nie mam. - wymamrotał.
- Dobra, nieważne. Idziesz do domu, szkoły czy łazisz po mieście?
- Chyba trochę połażę. Do szkoły jeszcze za wcześnie, a jak się teraz w domu pojawię to matka zacznie przesłuchanie. Jak wrócę to jej powiem, że spałem u znajomego czy coś... kit z tym. - machnął ręką i wygramolił się ze zminiaturyzowanego samochodziku. - A ty?
- Przejdę się z tobą. - Thomas wyszedł zaraz za nim i pierwszy skierował się w stronę wyjścia z wesołego miasteczka.
- Tyle że wiesz... chciałem odwiedzić znajomego i tak trochę głupio by było, gdybyś był ze mną i ty. - Tommy spojrzał na niego z ukosa.
- Ty albo się mnie wstydzisz, albo to ktoś bliższy i nie chcesz mi tego kogoś przedstawić. Która opcja?
- Żadna! - powiedział szybko, chyba trochę zbyt szybko, gdyż podejrzliwy wzrok Thomasa przewiercał go na wylot.
- W takim razie idę z tobą.
- Nie! - zaprzeczył stanowczo i gwałtownie stanął, krzyżując ramiona na piersi.
- Nie bądź dziecko. - William zastanowił się przez chwilę, aż w końcu dał spokój i rzekł cicho:
- OK, ale nie wchodź tam ze mną i nie gadaj do niego, bo jeśli coś palniesz, to nie ręczę za siebie.
- Ty jesteś gejem?
- Skąd ten pomysł? - Willy zaczął nerwowo rozglądać się na boki.
- Bo tak pomyślałem, że idziesz do swojej dziewczyny, a jak powiedziałeś "nie gadaj do niego" to mi po prostu wpadło do głowy, że to może być twój chłopak.
- Mówiłem przecież, że idę do znajomego... zresztą, zostawiłem u niego ostatnio telefon i teraz chcę go odzyskać.
- I to jest ta mega ważna sprawa, przy której ma mnie nie być? - Tommy był doprawdy wstrząśnięty. Skoro Smith chciał tylko odzyskać swoją własność, to do kogo tak ważnego się wybierał?
- Możesz nie iść. - Willy przyspieszył kroku, nie oglądając się za siebie. Oby Tommy'emu nie zebrało się na pogaduchy.
- Ale idę. - Thomas zrównał się z nim. - To do kogo idziemy, hę?
- Taki jeden, nie znasz.
- Jak się nazywa?
- Lucas. - Willy przystanął na chwilę, by sprawdzić rozkład jazdy. Za dwie minuty przyjeżdża pierwszy autobus. Oparł się o znak przystanku i patrzył ze znużeniem na rutynowe zajęcia mieszkańców LA. To było takie nudne.
- A nazwisko?
- Nie mogę podać.
Tommy rozejrzał się i spytał przyciszonym głosem:
- To dealer? - Willy powoli skierował wzrok na niego i po kilku chwilach znów zaczął obserwować ludzi. Liczył, że Thomas zrozumie, iż rozmowa zakończona. - No weź, Willy, jeśli jesteś gejem, albo zadajesz się z dealerami, to nie moja sprawa. Więc łaskawie powiedz, co to za gość.
- Skoro cię to nie interesuje, to nie muszę podawać ci odpowiedzi. - Tommy chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz William mu przerwał. - Jedzie nasz ban.
- Autobus.
- Ban. - zawsze się o to kłócili. Dla jednego, jak i drugiego, było to solidnym rozpoczęciem dnia.
- Nieważne. Gdzie wysiadamy? - zapytał Tommy, gdy rozsiedli się wygodnie na tyłach pustego autobusu.
- W Playa Vista.
- Spoko. Użyczysz mi swojego ramienia? Spać mi się chce.
- OK. - Willy oparł głowę o zakurzoną szybę autobusu. Nie przejmował się tym, że się ubrudzi. Chciał już być u Lucasa, odebrać swój telefon i jechać do szkoły, jednocześnie żegnając się z Tommym. Im więcej czasu z nim przebywał, tym większy szum miał w głowie. To go z lekka przerażało.
___
- O, panicz William, co panicza tu sprowadza? - zapytał Lucas, widząc na progu swojego domostwa jego dzieciaka z jakimś typkiem, który zapewne nie wiedział, jak Willy spłaca u niego swoje długi. Lubił go, i nie chciał przez jedną gafę stracić z nim wszelkich kontaktów.
- Bardzo śmieszne, Lucas. - Willy zgromił go wzrokiem. - Nie zostawiłem u ciebie przypadkiem mojego telefonu?
- IPhone ubrany w Stitch'a?
- No.
- A wiesz, że nie mam pojęcia? Wejdźcie, poczekacie sobie, a ja go poszukam. - Lucas kopnął z przejścia swoje rozsznurowane tenisówki i wszedł w głąb mieszkania. Skręcił w lewo, odsuwając zwisające z futryny sznurki, by goście mogli przejść do salonu. - Jest mały bałagan, ale jak się zabierze te ciuchy z kanapy, to już się robi więcej miejsca.
Tommy zrobił to, co doradził mu Lucas i rozsiadł się wygodnie na kanapie, natomiast Willy wciąż stał przy dealerze.
- Ej, Tommy, ja pójdę z Lucasem, OK? Zaraz będziemy.
- To może ja też pomogę szukać?
- Ty śpij. - Willy zauważył pod ścianą poduszkę relaksacyjną, którą Hagrenay dostał w prezencie od swojej byłej, i rzucił nią w Tommy'ego.
- Jeśli zamierzacie się pieprzyć, to zróbcie to w miarę cicho i szybko. - Tommy złapał poduszkę, lecz nie zamierzał z niej skorzystać. Zamiast tego ułożył się w pozycji leżącej z głową na podłodze i patrzył wyczekująco, aż obaj wyjdą z salonu.
- To idziemy się pieprzyć. - Lucas złapał Willy'ego w pasie i wyszedł z nim z pomieszczenia, kierując się w stronę sypialni.
- Nie żartuj tak, idioto! - William odtrącił jego rękę i z rozpędu wszedł do sypialni.
- Sam sobie szukaj tego telefonu.
- Jakiś ty uczynny. - prychnął rozzłoszczony, na klęczkach szukając swojej cennej komórki. Miał na niej masę plików, esemesów i zdjęć, których nikt poza nim nie powinien widzieć. A już na pewno nie Lucas.
- Jeśli uprawiałbyś ze mną seks w chwili obecnej, być może mógłbyś liczyć na moją pomoc.
- Mowy nie ma. - warknął. Dwie ściany dalej czekał na niego Tommy. Za Chiny nie będzie się pieprzył pod jego nosem.
- A jeśli wiem, gdzie jest twój telefon? - Skończyła się zabawa.
- Mówiłeś, że nie wiesz. - Willy momentalnie wstał, odwracając się przodem do Lucasa.
- Willy, naiwniaczku, ja zawsze wiem, gdzie w moim domu znajdę wartościowe przedmioty.
- Ah tak? To w takim razie, gdzie jest twój...?
- Mój kluczyk od sejfu? Oczywiście, w twojej kieszeni. Wiem, że chciałeś mnie nim szantażować, jak już przeszukasz całą sypialnię i nie znajdziesz telefonu. Tylko zapomniałeś o jednym szczególe, to nie ty ustalasz zasady. I teraz albo pozwolisz mi się grzecznie zerżnąć, albo koniec naszej umowy i twój zgrabny tyłek nigdy nie zagrzeje tu miejsca, a każde twoje następne "zapożyczenie się" u mnie, będzie cię kosztować coraz więcej. - Hagrenay z każdym słowem zbliżał się do Willy'ego, który zaczął się cofać, nieświadomie idąc w stronę łóżka. - To jak robimy?
Willy miał łzy w oczach i całkowitą papkę w głowie. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. No cóż, najwyraźniej grubo się pomylił, a Lucas po raz kolejny u niego zapunktował. Ta decyzja to był jego wóz albo przewóz: przełknąć upokorzenie i pozwolić, by Tommy słyszał, jak pieprzy się z Lucasem, lub odmówić dalszej współpracy i być bezużytecznym w ich paczce, czym z pewnością nie spodoba się Thomasowi.
Dlaczego mężczyzna musiał aż tak nalegać, by przyjść tu razem z nim? Nie mógł pójść poszukać Lottie, albo iść odespać do akademika? Ta jego ciekawość kiedyś go zgubi.
Willy zamiast oskarżać i przerzucać winę z jednego na drugiego, zastanowił się, czy kiedykolwiek miał u Tommy'ego jakieś szanse. Bardzo w to wątpił. Nawet dzisiaj mężczyzna powiedział mu, że nie przeszkadzałoby mu, gdyby kogoś miał, nawet jeśli byłby to mężczyzna.
Smith otarł łzy z twarzy i wpił się w usta Lucasa, kładąc się z nim na łóżko. Nigdy nie będzie miał szans u Tommy'ego, więc dlaczego nie spróbować z kimś innym?
___
- Tommy, pobudka! - krzyknął Willy, pochylając się nad uchem Thomasa.
- Już skończyliście? - zapytał zaspanym głosem Tommy, pocierając swoje ucho.
- Ta. A teraz wstawaj, bo spóźnimy się na kolejnego bana. - Willy odwrócił się na pięcie i skierował się do drzwi wyjściowych, specjalnie ignorując Lucasa, który widząc jego zachowanie zaśmiał się cicho pod nosem.
Tommy podążył jego krokami i nim zdążył chwycić klamkę u drzwi, zapytał:
- Nie chcesz się pożegnać ze swoim facetem?
- On nie jest...
- Właśnie, Willy, nie chcesz się pożegnać? - Lucas z wrednym uśmieszkiem skrzyżował ramiona na piersi. William, nie bardzo mając wybór, prychnął zirytowany i pomaszerował do Hagrenay'a, całując go szybko w usta. Już chciał wybiec na podwórko, gdzie czekał na niego Tommy, gdy dealer przyciągnął go do siebie i szepnął:
- Nie waż się więcej kraść, Willy, bo możesz tego pożałować. - i puścił go, zatrzaskując za nim drzwi.
~Sakura
Ojej ojej ojej, przeczytała ten fragment z dużym zaciekawieniem, nie bardzo kumam fabułę, bo nie śledziłam bloga od początku, ale będę w wolnym czasie chciała nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
Nie wiem co się dzieję, ale mam zamiar czytać od początku:)
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie to.
,,- Pojęcia nie mam. - wymamrotał." - bez tych kropek przed słowami takimi jak "odpowiedział", "syknął", "mruknął", "powiedział" itp.
OdpowiedzUsuń"Jak wrócę to jej powiem, że spałem u znajomego czy coś... kit z tym. - machnął ręką i wygramolił się ze zminiaturyzowanego samochodziku. " - "machnął ręką" z dużej, bo nie ma tu czasowników typu tych, jakie podałam wyżej.
Hmm, poza paroma kropkami pojawiającymi się na złych miejscach nie zauważyłam
innych błędów. Ogólnie rozdział mi się podobał, chociaż w ostatnim czasie niestety odstawiam yaoi ;(. Mimo wszystko może skuszę się na przeczytanie poprzednich części ;)
Pozdrawiam,
Delivree
http://kiedy-umieram.blogspot.com/
Podziwiam każdą twórczą osobę, życzę powodzenia w dalszym pisaniu ;)
OdpowiedzUsuńLubisz krytykę? Bo mam kilka rzeczy, do których można się przyczepić.
OdpowiedzUsuń"-Już skończyliście? - zapytał zaspanym głosem Tommy, pocierając swoje ucho."
"Zapytał" powinnaś napisać wielką literą :)
Ogólnie opowiadanie czyta się bardzo szybko, ponieważ lekko piszesz. Nie ma żadnych rażących błędów, aby kilka interpunkcyjnych ( ale one są raczej nieważne).
Na pewno tu jeszcze wpadnę. Pozdrawiam :)
niezłe czekam na ciąg dalszy:)
OdpowiedzUsuńLink: http://bengbengforyou.blogspot.com/
Bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńhttp://myy-secret-life.blogspot.com/